wtorek, 22 lipca 2014

Jama na Łajno, nowe skille i szybkie finały, czyli dziewic Slytherina w dźwięcznym natarciu.


Autor: Sakura (?)
Obielizują: Eumenides, Kaleid, Elder


            Upalne dni nastały, więc jedynym sposobem na „konstruktywne” obijanie się, jest zarywanie nocy. Kiedy nie jest tak przeraźliwie gorąco i komputer oraz jego użytkownik nie gotują się we własnym sosie, można pogrzebać trochę w sieci. Pewnej nocy zebrało się Troje (dwoje już znacie, trzecią jest nadzwyczaj spokojna, urocza i niewinna [ale tylko, gdy śpi] Kaleid), by porozmawiać o niezwykłym znalezisku - ociekającym wysublimowaną erudycją erotyku. Postanowili podzielić się lekturą z innymi (bo przecież bozia [jakkolwiek ma na imię] kazała się dzielić), dodając do niej kilka niewielkich uwag. Miłego czytania!


Dziś w Konoha nadszedł wielki dzień – egzaminy na chunninów zostały definitywnie zakończone.
Definitywnie. Na 100%. Zakończone. Ni ma już żodnygo! 
 Wielu młodych shinobi wyszło z nich zwycięsko, ale wielu z nich też zaznało smaków porażki.
A ta porażka jakie miała smaki? Śmietankowe? A może były kokosowe albo wieloowocowe? *.*
Ogólnie, to ta porażka smaków miała wiele. Tak wiele, jak wielu było młodych shinobi.
Porażka wszystkich smaków Bertie Do Błotta?
 Jeden z egzaminatorów właśnie wyszedł na zewnątrz (zdziwiłabym się, jakby wyszedł do środka) (zawsze mógł wyjść z siebie, stanąć obok i zamienić w papużki nierozłączki) i zaczerpnął trochę świeżego powietrza (czerpakiem murarskim). Jego znudzone życiem spojrzenie (bo długo żyło samodzielnie, w oderwaniu od gałek ocznych, więc mu się znudziło) utkwiło w bezmiernej dali błękitnego nieba, śledząc przemieszczające się powoli obłoki.
Spojrzenie znudziło się życiem? Cóż, nie dziwmy się. codziennie oglądać tę samą twarz w lustrzekoszmar.
Utkwiło śledząc. Coś mało statycznie utkwiło.
Bo “bezmierna dal” nie jest statyczna?
Ale tkwienie raczej jest. 
Być może autorka tkwi inaczej albo to spojrzenie ma skilla - brak statyczności, +10 do śledzenia.
Zaklinowało się w tej dali?
 Był to nikt inny jak dzie(w/dz)ic (Slytherina!) rodziny Nara (dziedzic rodziny? No to Nara… leszcze) – Shikamaru. Stał tak przez chwilę, aż w końcu ktoś trącił go w ramię (był to nikt inny, jak ktoś!). Osoba ta biegnąc nie wyrobiła (zawsze jest Xenna, albo inny laxigen, jak nie wyrabia)  na zakręcie i niespodziewanie napotykając na swej drodze przeszkodę, wyrżnęła w bruneta i zaliczyła glebę.
Jak można wyrżnąć jednego, a zaliczyć drugą? W tak krótkim odstępie czasu?!
Oni potrafią! Trącając wyrżnęła (i zaliczyła!)... staram się to sobie wyobrazić i nie umiem!
A autorka wyrżnęła całą interpunkcję tego zdania.
Jakimś skillem pewnie.
Młody Nara złapał się za obolałe miejsce.
 - Jakie to kłopotliwe… – Mruknął niewyraźnie pod nosem i spojrzał na osobę, która na niego wpadła.
Co jest kłopotliwe? Zaliczenie, czy poprawny zapis tła dialogowego? A może miejsce, które jest obolałe?
Długie blond włosy upięte w kucyk, błękitne oczy i świetnie dopasowane ubranie. Tą osobą był nikt inny jak Yamanaka Ino (znana z dopasowanych ubrań).
A teraz po polsku - Jama na Kaino
Jama na łajno!
Czy tylko mnie miazmat na tle biblijnym tutaj męczy?
 Chłopak zdziwił się lekko na jej widok, ale pospiesznie podał jej rękę (nogę, cokolwiek) (cieszmy się, że nie dał jej od razu pomacać) i pomógł wstać. - Powinnaś trochę uważać – rzucił od niechcenia Shikamaru. - To ty nie powinieneś stać jak ten słup soli (żona Lota - tu byłam i znów ta biblia…) i gapić się w niebo! – Syknęła (jest wężousta?) (w końcu to dziewic Slytherina!) Ino wstając i nagle znowu upadła.
Ino wstała, a już padła!
Okazało się, że miała skręconą kostkę i zadawało jej to nie lada bólu.
Diagnoza przychodzi z powietrza, technologia taaaka nowa, a ze skręconą kostką nie ustoisz… zwłaszcza z czyjąś pomocą. Druga noga przecież też jest do niczego.
Do dupy z taką kostką. Ale to może terminator jakiś? A nie, już wiem - komunikat pokazał - critical hit, left leg crippled.
Teraz już nie produkują takich nóg, że jak jedna padła, to druga dalej stała… Teraz to szmelc! Jedna skręcona i druga też, żeby ta pierwsza samotnie się nie czuła, zaczyna umierać :P
 Brunet widząc to zmieszał się lekko (zapisujemy: był zmieszany, nie wstrząśnięty!). - To powinien zobaczyć lekarz – odparł pojednawczo, kucając przy niej.
Po co? Diagnozę już macie!
- Sama jestem lekarzem! Poradzę sobie! – Warknęła Ino nadal zła na swego przyjaciela,
Jestem przecież taka dzielna i taka wkurzona, bo [w] kogoś wyrżnęłam.
Tak to jest, jak się zaliczy jedno, a wyrżnie drugie.
ale on postanowił nie dawać za wygraną. Uznał, że skoro blond złośnica jest w stanie sama się sobą zająć, to i tak (zaliczy) nie powinna tego robić w takim miejscu.
Bo publicznie nie wypada!
No nie powinna. Zaliczanie w miejscu publicznym podlega karze jako czyn nieobyczajny.
Ale jakie to podniecające… że ktoś podglądnie albo złapie.
No i miała też kilka obtarć na kolanach i łokciach (doggy style?), a to wszystko przed zal(i/e)czeniem trzeba było zdezynfekować, a był pewien, że Ino nie dysponowała w tej chwili potrzebnymi do tego rzeczami. - Zgoda Ino… – Odparł wreszcie. – Ale nie zrobisz tego tutaj. Zabiorę cię do siebie i tam się sobą zajmiesz.
A ja popatrzę, poza tym, tam mam chusteczki…
Facet, którego podnieca widok dziewczyny opatrującej sobie rany? Czego jeszcze nie wymyślą.
Dam ci wodę utlenioną i te wasze inne bajery byś mogła przemyć zadrapania i wtedy będziesz wolna. Yamanaka rzuciła mu krótkie zawistne spojrzenie. - Nie potrzebuję twojej pomocy! (Jestem samowystarczalna!) – Krzyknęła i spróbowała wstać, ale ból sprawił, że straciła równowagę i już miała upaść, kiedy nagle złapał ją Shikamaru. Nara bez słowa wziął dziewczynę (Miazmaaaaaaaaat!) na ręce i ruszył przed siebie. Na nic się zdały krzyki i wrzaski blondynki. Chłopak trzymał ją mocno i nie miał zamiaru puścić.
Dorosła jest, sama się puści.
Bez przejęcia szedł przez Konoha przyciągając spojrzenia gapiów, co wprawiało jego przyjaciółkę w coraz większe zażenowanie, a na nim samym nie wywierało najmniejszego wrażenia. W końcu jednak dotarli na miejsce. Shikamaru zostawił dziewczynę na łóżku w swoim pokoju, zaś sam udał się po wszystkie potrzebne przybory
lateksowe i stalowe, i skórzane...
Ino rozsiadła się wygodnie poczym
Poczym, poczym tymi gałami, prowie jak ta sroka w gnot i się nie dopoczym po czym.
zaczęła się rozglądać po całym pomieszczeniu. Jej uwagę przykuło stare zdjęcie ich drużyny stojące na stoliku przy łóżku. Uśmiechnęła się. Ona również trzymała to zdjęcie w podobnym miejscu.
“Zaglądali do toreb, zaglądali do waliz…”
… nie spodziewali się takich ANALiz…
To i wiele innych. Jej pokój był zawalony ale nadal mieszkalny, bo podstemplowany masą przeróżnych drobiazgów, tymczasem ten należący do Shikamaru wydawał się jej taki pusty. Oprócz łóżka i stolika była tam jeszcze szafa, lustro i plansza do gry w shogi.
- Typowe – mruknęła zawiedziona pod nosem.
Ale co cię zawiodło kochana? To, że facet bibelocików nigdzie nie ma poustawianych, ani powieszonych talerzyków z ręcznie malowanymi kociakami?
Różowymi :D Ruchomymi :D
Boję się nas, pomyślałam o tym samym…
Dolores?
Potterhead soul… Always.
 - Mówiłaś coś? – Zapytał Shikamaru, który właśnie wrócił z niewielką apteczką przywracającą 25HP. - Nie, nic takiego! starczyło by jabłko, ma 5HP! – Odparła dziewczyna pospiesznie i wzięła od niego pudełko. Bez słowa zabrała się do opatrywania swoich ran poczynając od rąk. Brunet z zaciekawieniem przyglądał się wszystkim czynnościom. Kiedy Ino skończyła z rękoma, przyszła pora na nogi.
Joginka z Bollywoood?
Niestety nie bardzo mogła sobie poradzić, ponieważ jej tak doskonale dopasowana i niestety przy tym obcisła spódniczka, krępowała jej ruchy. Rozwiązanie było tylko jedno. Musiała się jej pozbyć (jakżeby inaczej!), ale niestety był obok niej Shikamaru. Blondynka wiedziała, że niezręcznie byłoby wypraszać go z jego, własnego pokoju, dlatego rumieniąc się lekko zapytała: - Czy… Czy mógłbyś się odwrócić? Muszę zdjąć spódniczkę bym mogła opatrzyć nogi, bo krępuje ona moje ruchy… Chyba rozumiesz? - Eeee… Nie ma problemu – odparł brunet i natychmiast (ją)/się obrócił. Yamanaka odetchnęła z wyraźną ulgą. Zdjęła niewygodną część garderoby i zabrała się do roboty.
Niewygodną? A ja myślałam, że dobrze dopasowane ubrania są wygodne… Poza tym, hej! Kobieto! Biegłaś w niej, więc na pewno nie była AŻ TAK krępująca.
No przecież musiała mieć pretekst, żeby się jej pozbyć. Zmyślna jest, cholibka.
Shikamaru przez ten cały czas siedział grzecznie odwrócony,
na wsze insze świata strony,
aż poczuł nagłą potrzebę
by zaliczyć znów glebę
przeciągnięcia się. Rozpostarł więc ręce na boki
i rozciągnął swe zwłoki
 i pokręcił głową kilka razy
z uszu [poszły mu gazy] wytrząsnął zrazy
niechcący spoglądając na dziewczynę.
jakoby na padlinę
Zamarł bez ruchu.
[I] Upadł na duchu
Coś momentalnie w nim drgnęło
(tasiemiec, ani chybi!)
Alboooo owsiki… ale żeby w takim miejscu mieć owsiki???
 na widok gładkich, zgrabnych nóg przyjaciółki.
I się podniosło... cóż fetysz nóg też może być.
Akurat fetyszu nóg bym się nie czepiał ;p
 Nagle poczuł ochotę dowiedzieć się jak wygląda reszta jej ciała.
Głowa, cycki, biodra, tyłek… Standard. Miałeś to na biologii, panie dziewicu Slytherina xD
Czepiasz się! Może chciał sprawdzić czy nie ma jakiegoś trzeciego sutka albo czterech pępków. 


Tymczasem Ino zorientowała się, że młody Nara na nią spogląda, bo miała szósty zmysł. Odwróciła się tak, że ich spojrzenia się spotkały. Przed dłuższą chwilę oboje milczeli, aż w końcu brunet zrobił pierwszy krok. Popchnął lekko dziewczynę do tyłu, po czym nachylił się nad nią i pocałował. Początkowo Yamanaka starała się uwolnić, ale ostatecznie poddała się jego woli. Poczuła jak dłonie Shikamaru zaczynają niepewnie dotykać jej ciała, on sam zaś całował jej policzki, oczy, usta. Najpierw miękko i czule, później coraz bardziej zmysłowo.
Każde, następne posunięcie analizował dogłębnie.
Obliczał całkowaniem, cosinusami i sinusami. A jak już nie wiedział co zrobić, to wyciągał pierwiastki…
I prowadził rozbiór logiczny oraz na bieżąco analizę środków stylistycznych i, pełnionych przez nie, funkcji w utworze.
A na koniec użył mikroskopu. 
Elektronowego.
Celowo rozpalał Ino tak, że powoli zaczynała (skwierczeć) tracić zmysły.
Ciekawam, czy przypiekał ją równomiernie z obu stron.
Dotykał jej ciała, całował każdy najmniejszy skrawek jej skóry. Pieścił jej szyję, piersi, uda. Wzmagał w niej pożądanie, które chwilowo starał się stłumić w samym sobie, jednak i on był już na granicy.
Meksykanin?
Chciał jeszcze to przeciągnąć… Trochę ją pomęczyć, ale czuł, że sam już nie wytrzyma. Szybkim i zdecydowanym ruchem pozbawił ją resztek i tak już (raczej nie-) skromnego odzienia, po czym sam zrzucił z siebie ubranie. Wystarczył ułamek sekundy, by brunet wszedł w nią (zając - postrach lasu) bez wcześniejszego uprzedzenia (bo późniejsze uprzedzenie dostarcza dość energii, by wyciągnąć Warp 15 statkiem wielkości pierwszego Enterprise. Taka pętla czasoprzestrzenna to potężne źródło energii…). Dając upust swojej rządzy (coś słabo… tak od razu upust? Oj, panie dziewicuco chcesz, pierwszy raz. I tak dobrze, że nie od samego patrzenia...), poruszał się w niej szybko i czasem niemal agresywnie. Wiedział, że zadawał dziewczynie ból, ale nie był w stanie się powstrzymać, gdyż instynkt brał górę nad zdrowym rozsądkiem.
Typowe... a niech ją boli, mi jest fajnie.
Ból istnienia chyba…Przecież już był upust, teraz to już upuszczony flaczek…
Ale jeszcze nie spuszczony, pamiętaj :)
W końcu jednak udało mu się porwać za sobą i Ino. Kiedy ból zelżał blondynka przeżyła pierwszy w swym życiu orgazm, a był on tak donośny, że niósł się jak dźwięk hejnału po krakowskim rynku, aż sama się sobie dziwiła.
Darł się ten orgazm tak donośnie, że ludzie zastanawiali się, czy się pali, czy mordują. A blondynka była zdumiona tym, że orgazm może tak donośnie krzyczeć.
Może był tak głęboko, że zahaczył o struny głosowe
Z kolei Shikamaru wcale on nie przeszkadzał, a wręcz przeciwnie.
Dopingował go, wymachując pomponami i skandując: „dawaj, dawaj, dawaj”!
Zachęcał go do dalszego działania w rezultacie czego kochali się bardzo długo i zapomnieli o przecinkach, a raczej... autorka zapomniała. Gdy już oboje opadli z sił, chłopak wysunął się ostrożnie ze swojej partnerki i położył obok. Całe pomieszczenie wypełniały ich ciężkie oddechy.
Patrzyły na nich spode łba, dysząc im prosto w twarz.
To ile oni nie myli zębów, że fetorkiem cały pokój zadymili w ciągu jednego numerka?
Żadne z nich nie było w stanie się ru(ch/)szać, a już tym bardziej Ino. Obrócili się więc tylko ku sobie i nawzajem spojrzeli głęboko w oczy. - Ale z ciebie kłopotliwa dziewczyna (a w internetach sprzedają takie automatyczne, na baterie - nie trzeba się ruszać, starczy raz wsadzić i silniczek zrobi resztę. Patrz, jak się poświęcam!) – rzekł w końcu Shikamaru z lekkim uśmiechem. – Tak zawrócić mi w głowie…
Blondynka nie odpowiedziała. Pocałowała go tylko delikatnie, po czym wtuliła się w niego i zasnęła snem smacznym (O smaku kiełbasek Greyjoy z dużą ilością białka, będzie cierpieć na niestrawność) i spokojnym w ramionach swego kochanka.
Sen miał kochanka i był spokojny w jego ramionach?
Sen też potrzebuje miłości i poczucia bezpieczeństwa… wiesz jakie to trudne być snem?


Dziewicze poczynania autorki komentowali: bezradna wobec „poczym” Kaleid, zażenowana „donośnymi doznaniami” bohaterów Eumenides i uradowany wyrżnięciem Elder, a kaban ich rodowy usiłował zaliczyć. Ino roz.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Kal, wstęp i zakończenie boskie! Cała Ty! ;3

Dawno się tak nie uśmiałam! Dobra robota z tą analizą/obielizą ;.(^-^).;

B.

Anonimowy pisze...

Myślałem, że umiem czytać, a tu po trzecim zdaniu mózg mój zdaje się kwestionować moje największe osiągnięcie pierwszej klasy podstawówki