Autor:
Sakura (?)
Obielizują: Eumenides, Kaleid, Elder
Upalne dni nastały, więc jedynym sposobem na „konstruktywne”
obijanie się, jest zarywanie nocy. Kiedy nie jest tak przeraźliwie gorąco i
komputer oraz jego użytkownik nie gotują się we własnym sosie, można pogrzebać
trochę w sieci. Pewnej nocy zebrało się Troje (dwoje już znacie, trzecią jest nadzwyczaj
spokojna, urocza i niewinna [ale tylko, gdy śpi] Kaleid), by porozmawiać o
niezwykłym znalezisku - ociekającym wysublimowaną erudycją erotyku. Postanowili podzielić
się lekturą z innymi (bo przecież bozia [jakkolwiek ma na imię] kazała się
dzielić), dodając do niej kilka niewielkich uwag. Miłego czytania!
Dziś w Konoha nadszedł wielki dzień –
egzaminy na chunninów zostały definitywnie zakończone.
Definitywnie. Na 100%. Zakończone. Ni ma
już żodnygo!
Wielu młodych shinobi wyszło z nich zwycięsko,
ale wielu z nich też zaznało smaków porażki.
A ta porażka jakie miała smaki?
Śmietankowe? A może były kokosowe albo wieloowocowe? *.*
Ogólnie, to ta porażka smaków miała
wiele. Tak wiele, jak wielu było młodych shinobi.
Porażka wszystkich smaków Bertie Do Błotta?
Porażka wszystkich smaków Bertie Do Błotta?
Jeden z egzaminatorów właśnie wyszedł na zewnątrz
(zdziwiłabym się, jakby
wyszedł do środka) (zawsze mógł wyjść z siebie, stanąć obok i zamienić w
papużki nierozłączki) i zaczerpnął trochę świeżego powietrza (czerpakiem murarskim). Jego znudzone życiem
spojrzenie (bo
długo żyło samodzielnie, w oderwaniu od gałek ocznych, więc mu się znudziło) utkwiło w bezmiernej dali
błękitnego nieba, śledząc przemieszczające się powoli obłoki.
Spojrzenie znudziło się życiem? Cóż, nie
dziwmy się. codziennie oglądać tę samą twarz w lustrze… koszmar.
Utkwiło śledząc. Coś mało statycznie
utkwiło.
Bo “bezmierna dal” nie jest statyczna?
Ale tkwienie raczej jest.
Być może autorka tkwi inaczej albo to
spojrzenie ma skilla - brak statyczności, +10 do śledzenia.
Zaklinowało się w tej dali?
Zaklinowało się w tej dali?
Był to nikt inny jak dzie(w/dz)ic (Slytherina!) rodziny Nara (dziedzic rodziny? No to
Nara… leszcze) – Shikamaru. Stał tak
przez chwilę, aż w końcu ktoś trącił go w ramię (był to nikt inny, jak ktoś!). Osoba ta biegnąc nie
wyrobiła (zawsze
jest Xenna, albo inny laxigen, jak nie wyrabia)
na zakręcie i niespodziewanie napotykając na swej drodze przeszkodę,
wyrżnęła w bruneta i zaliczyła glebę.
Jak można wyrżnąć jednego, a zaliczyć
drugą? W tak krótkim odstępie czasu?!
Oni potrafią! Trącając wyrżnęła (i zaliczyła!)... staram się to sobie wyobrazić i nie umiem!
Oni potrafią! Trącając wyrżnęła (i zaliczyła!)... staram się to sobie wyobrazić i nie umiem!
A
autorka wyrżnęła całą interpunkcję tego zdania.
Jakimś skillem pewnie.
Jakimś skillem pewnie.
Młody Nara złapał się za obolałe miejsce.
-
Jakie to kłopotliwe… – Mruknął niewyraźnie pod nosem i spojrzał na osobę, która
na niego wpadła.
Co jest kłopotliwe? Zaliczenie, czy
poprawny zapis tła dialogowego? A może miejsce, które jest obolałe?
Długie blond włosy upięte w kucyk,
błękitne oczy i świetnie dopasowane ubranie. Tą osobą był nikt inny jak
Yamanaka Ino (znana z dopasowanych ubrań).
A teraz po polsku - Jama na Kaino
Jama na łajno!
Czy tylko mnie miazmat na tle biblijnym
tutaj męczy?
Chłopak zdziwił się lekko na jej widok, ale
pospiesznie podał jej rękę (nogę, cokolwiek) (cieszmy się, że nie dał jej od razu pomacać) i pomógł wstać. - Powinnaś
trochę uważać – rzucił od niechcenia Shikamaru. - To ty nie powinieneś stać jak
ten słup soli (żona
Lota - tu byłam i znów ta biblia…) i gapić się w niebo! –
Syknęła (jest wężousta?) (w końcu to dziewic
Slytherina!)
Ino wstając i nagle znowu upadła.
Ino wstała, a już padła!
Okazało się, że miała skręconą kostkę i
zadawało jej to nie lada bólu.
Diagnoza przychodzi z powietrza,
technologia taaaka nowa, a ze skręconą kostką nie ustoisz… zwłaszcza z czyjąś
pomocą. Druga noga przecież też jest do niczego.
Do dupy z taką kostką. Ale to może
terminator jakiś? A nie, już wiem - komunikat pokazał - critical hit, left leg
crippled.
Teraz już nie produkują takich nóg, że jak jedna padła, to
druga dalej stała… Teraz to szmelc! Jedna skręcona i druga też, żeby ta
pierwsza samotnie się nie czuła, zaczyna umierać :P
Brunet widząc to zmieszał się lekko (zapisujemy: był zmieszany,
nie wstrząśnięty!). - To powinien zobaczyć lekarz – odparł pojednawczo,
kucając przy niej.
Po co? Diagnozę już macie!
- Sama jestem lekarzem! Poradzę sobie! –
Warknęła Ino nadal zła na swego przyjaciela,
Jestem przecież taka dzielna i taka wkurzona,
bo [w] kogoś wyrżnęłam.
Tak to jest, jak się zaliczy jedno, a
wyrżnie drugie.
ale on postanowił nie dawać za wygraną. Uznał,
że skoro blond złośnica jest w stanie sama się sobą zająć, to i tak (zaliczy) nie powinna tego robić w
takim miejscu.
Bo publicznie nie wypada!
No nie powinna. Zaliczanie w miejscu
publicznym podlega karze jako czyn nieobyczajny.
Ale jakie to podniecające… że ktoś
podglądnie albo złapie.
No i miała też kilka obtarć na kolanach i
łokciach (doggy
style?), a to wszystko przed zal(i/e)czeniem trzeba było
zdezynfekować, a był pewien, że Ino nie dysponowała w tej chwili potrzebnymi do
tego rzeczami. - Zgoda Ino… – Odparł wreszcie. – Ale nie zrobisz tego tutaj.
Zabiorę cię do siebie i tam się sobą zajmiesz.
A ja popatrzę, poza tym, tam mam
chusteczki…
Facet, którego podnieca widok dziewczyny
opatrującej sobie rany? Czego jeszcze nie wymyślą.
Dam ci wodę utlenioną i te wasze inne bajery byś mogła przemyć zadrapania i wtedy będziesz wolna. Yamanaka rzuciła mu krótkie zawistne spojrzenie. - Nie potrzebuję twojej pomocy! (Jestem samowystarczalna!) – Krzyknęła i spróbowała wstać, ale ból sprawił, że straciła równowagę i już miała upaść, kiedy nagle złapał ją Shikamaru. Nara bez słowa wziął dziewczynę (Miazmaaaaaaaaat!) na ręce i ruszył przed siebie. Na nic się zdały krzyki i wrzaski blondynki. Chłopak trzymał ją mocno i nie miał zamiaru puścić.
Dam ci wodę utlenioną i te wasze inne bajery byś mogła przemyć zadrapania i wtedy będziesz wolna. Yamanaka rzuciła mu krótkie zawistne spojrzenie. - Nie potrzebuję twojej pomocy! (Jestem samowystarczalna!) – Krzyknęła i spróbowała wstać, ale ból sprawił, że straciła równowagę i już miała upaść, kiedy nagle złapał ją Shikamaru. Nara bez słowa wziął dziewczynę (Miazmaaaaaaaaat!) na ręce i ruszył przed siebie. Na nic się zdały krzyki i wrzaski blondynki. Chłopak trzymał ją mocno i nie miał zamiaru puścić.
Dorosła jest, sama się puści.
Bez przejęcia szedł przez Konoha
przyciągając spojrzenia gapiów, co wprawiało jego przyjaciółkę w coraz większe
zażenowanie, a na nim samym nie wywierało najmniejszego wrażenia. W końcu
jednak dotarli na miejsce. Shikamaru zostawił dziewczynę na łóżku w swoim
pokoju, zaś sam udał się po wszystkie potrzebne przybory
lateksowe i stalowe, i skórzane...
Ino rozsiadła się wygodnie poczym
Poczym, poczym tymi gałami, prowie jak ta
sroka w gnot i się nie dopoczym po czym.
zaczęła się rozglądać po całym
pomieszczeniu. Jej uwagę przykuło stare zdjęcie ich drużyny stojące na stoliku
przy łóżku. Uśmiechnęła się. Ona również trzymała to zdjęcie w podobnym
miejscu.
“Zaglądali do toreb, zaglądali do waliz…”
… nie spodziewali się takich ANALiz…
To i wiele innych. Jej pokój był zawalony
ale nadal mieszkalny, bo podstemplowany masą przeróżnych
drobiazgów, tymczasem ten należący do Shikamaru wydawał się jej taki pusty.
Oprócz łóżka i stolika była tam jeszcze szafa, lustro i plansza do gry w shogi.
- Typowe – mruknęła zawiedziona pod
nosem.
Ale co cię zawiodło kochana? To, że facet
bibelocików nigdzie nie ma poustawianych, ani powieszonych talerzyków z ręcznie
malowanymi kociakami?
Różowymi :D Ruchomymi :D
Boję się nas, pomyślałam o tym samym…
Dolores?
Potterhead soul… Always.
-
Mówiłaś coś? – Zapytał Shikamaru, który właśnie wrócił z niewielką apteczką przywracającą 25HP. - Nie, nic takiego! starczyło by jabłko, ma
5HP! – Odparła dziewczyna
pospiesznie i wzięła od niego pudełko. Bez słowa zabrała się do opatrywania
swoich ran poczynając od rąk. Brunet z zaciekawieniem przyglądał się wszystkim
czynnościom. Kiedy Ino skończyła z rękoma, przyszła pora na nogi.
Joginka z Bollywoood?
Niestety nie bardzo mogła sobie poradzić,
ponieważ jej tak doskonale dopasowana i niestety przy tym obcisła spódniczka,
krępowała jej ruchy. Rozwiązanie było tylko jedno. Musiała się jej pozbyć (jakżeby inaczej!), ale niestety był obok
niej Shikamaru. Blondynka wiedziała, że niezręcznie byłoby wypraszać go z jego,
własnego pokoju, dlatego rumieniąc się lekko zapytała: - Czy… Czy mógłbyś się
odwrócić? Muszę zdjąć spódniczkę bym mogła opatrzyć nogi, bo krępuje ona moje
ruchy… Chyba rozumiesz? - Eeee… Nie ma problemu – odparł brunet i natychmiast (ją)/się obrócił. Yamanaka
odetchnęła z wyraźną ulgą. Zdjęła niewygodną część garderoby i zabrała się do
roboty.
Niewygodną? A ja myślałam, że dobrze
dopasowane ubrania są wygodne… Poza tym, hej! Kobieto! Biegłaś w niej, więc na
pewno nie była AŻ TAK krępująca.
No przecież musiała mieć pretekst,
żeby się jej pozbyć. Zmyślna jest, cholibka.
Shikamaru przez ten cały czas siedział
grzecznie odwrócony,
na wsze insze świata strony,
aż poczuł nagłą potrzebę
by zaliczyć znów glebę
przeciągnięcia się. Rozpostarł więc ręce
na boki
i rozciągnął swe zwłoki
i
pokręcił głową kilka razy
z uszu [poszły mu gazy] wytrząsnął zrazy
niechcący spoglądając na dziewczynę.
jakoby na padlinę
Zamarł bez ruchu.
[I] Upadł na duchu
Coś momentalnie w nim drgnęło
(tasiemiec, ani chybi!)
Alboooo owsiki… ale żeby w takim miejscu mieć owsiki???
na
widok gładkich, zgrabnych nóg przyjaciółki.
I się podniosło... cóż fetysz nóg też
może być.
Akurat fetyszu nóg bym się nie czepiał ;p
Nagle poczuł ochotę dowiedzieć się jak wygląda
reszta jej ciała.
Głowa, cycki, biodra, tyłek… Standard. Miałeś to
na biologii, panie dziewicu Slytherina xD
Czepiasz się! Może chciał sprawdzić czy nie ma jakiegoś
trzeciego sutka albo czterech pępków.
Tymczasem Ino zorientowała się, że młody
Nara na nią spogląda, bo miała szósty zmysł. Odwróciła się tak, że ich spojrzenia się
spotkały. Przed dłuższą chwilę oboje milczeli, aż w końcu brunet zrobił
pierwszy krok. Popchnął lekko dziewczynę do tyłu, po czym nachylił się nad nią
i pocałował. Początkowo Yamanaka starała się uwolnić, ale ostatecznie poddała
się jego woli. Poczuła jak dłonie Shikamaru zaczynają niepewnie dotykać jej
ciała, on sam zaś całował jej policzki, oczy, usta. Najpierw miękko i czule,
później coraz bardziej zmysłowo.
Każde, następne posunięcie analizował
dogłębnie.
Obliczał całkowaniem, cosinusami i
sinusami. A jak już nie wiedział co zrobić, to wyciągał pierwiastki…
I prowadził rozbiór logiczny oraz na
bieżąco analizę środków stylistycznych i, pełnionych przez nie, funkcji w
utworze.
A na koniec użył mikroskopu.
Elektronowego.
Celowo rozpalał Ino tak, że powoli
zaczynała (skwierczeć) tracić zmysły.
Ciekawam, czy przypiekał ją równomiernie z obu stron.
Dotykał jej ciała, całował każdy najmniejszy
skrawek jej skóry. Pieścił jej szyję, piersi, uda. Wzmagał w niej pożądanie,
które chwilowo starał się stłumić w samym sobie, jednak i on był już na
granicy.
Meksykanin?
Chciał jeszcze to przeciągnąć… Trochę ją
pomęczyć, ale czuł, że sam już nie wytrzyma. Szybkim i zdecydowanym ruchem
pozbawił ją resztek i tak już (raczej nie-) skromnego odzienia, po czym sam zrzucił z
siebie ubranie. Wystarczył ułamek sekundy, by brunet wszedł w nią (zając - postrach lasu) bez wcześniejszego
uprzedzenia (bo
późniejsze uprzedzenie dostarcza dość energii, by wyciągnąć Warp 15 statkiem
wielkości pierwszego Enterprise. Taka pętla czasoprzestrzenna to potężne źródło
energii…).
Dając upust swojej rządzy (coś słabo… tak od razu upust? Oj, panie dziewicu… co chcesz, pierwszy
raz. I tak dobrze, że nie od samego patrzenia...),
poruszał się w niej szybko i czasem niemal agresywnie. Wiedział, że zadawał
dziewczynie ból, ale nie był w stanie się powstrzymać, gdyż instynkt brał górę
nad zdrowym rozsądkiem.
Typowe... a niech ją boli, mi jest
fajnie.
Ból istnienia chyba…Przecież już był
upust, teraz to już upuszczony flaczek…
Ale jeszcze nie spuszczony, pamiętaj :)
W końcu jednak udało mu się porwać za
sobą i Ino. Kiedy ból zelżał blondynka przeżyła pierwszy w swym życiu orgazm, a
był on tak donośny, że niósł się jak dźwięk hejnału po krakowskim rynku, aż sama się sobie
dziwiła.
Darł się ten orgazm tak donośnie, że ludzie
zastanawiali się, czy się pali, czy mordują. A blondynka była zdumiona tym, że
orgazm może tak donośnie krzyczeć.
Może był tak głęboko, że zahaczył o
struny głosowe
Z kolei Shikamaru wcale on nie
przeszkadzał, a wręcz przeciwnie.
Dopingował go, wymachując pomponami i
skandując: „dawaj, dawaj, dawaj”!
Zachęcał go do dalszego działania w
rezultacie czego kochali się bardzo długo i zapomnieli o przecinkach, a raczej...
autorka zapomniała. Gdy już oboje opadli z sił, chłopak wysunął się
ostrożnie ze swojej partnerki i położył obok. Całe pomieszczenie wypełniały ich
ciężkie oddechy.
Patrzyły na nich spode łba, dysząc im
prosto w twarz.
To ile oni nie myli zębów, że fetorkiem
cały pokój zadymili w ciągu jednego numerka?
Żadne z nich nie było w stanie się ru(ch/)szać, a już tym bardziej
Ino. Obrócili się więc tylko ku sobie i nawzajem spojrzeli głęboko w oczy. -
Ale z ciebie kłopotliwa dziewczyna (a w internetach sprzedają takie
automatyczne, na baterie - nie trzeba się ruszać, starczy raz wsadzić i
silniczek zrobi resztę. Patrz, jak się poświęcam!) – rzekł w końcu Shikamaru
z lekkim uśmiechem. – Tak zawrócić mi w głowie…
Blondynka nie odpowiedziała. Pocałowała
go tylko delikatnie, po czym wtuliła się w niego i zasnęła snem smacznym (O smaku kiełbasek Greyjoy
z dużą ilością białka, będzie cierpieć na niestrawność) i spokojnym w ramionach
swego kochanka.
Sen miał kochanka i był spokojny w jego
ramionach?
Sen też potrzebuje miłości i poczucia bezpieczeństwa…
wiesz jakie to trudne być snem?
Dziewicze poczynania
autorki komentowali: bezradna wobec „poczym” Kaleid, zażenowana „donośnymi
doznaniami” bohaterów Eumenides i uradowany wyrżnięciem Elder, a
kaban ich rodowy usiłował zaliczyć. Ino roz.
2 komentarze:
Kal, wstęp i zakończenie boskie! Cała Ty! ;3
Dawno się tak nie uśmiałam! Dobra robota z tą analizą/obielizą ;.(^-^).;
B.
Myślałem, że umiem czytać, a tu po trzecim zdaniu mózg mój zdaje się kwestionować moje największe osiągnięcie pierwszej klasy podstawówki
Prześlij komentarz