Autor:
Alissa
Obielizuje:
Elder
Pewnego
razu było sobie opko. Opko o miłości, kategorii niewiadomo jakiej, bo ni to
angst, ni Mary Sue, ni inne historyje kanoniczne. Ale jednak było wyjątkowe.
Jam go bowiem spłodził, a ma przyszła małżonka urodziła. I była sobie
ocenialnia, grożąca Ostrzem Krytyki każdemu, kto ośmieliłby się stworzyć coś
niedoskonałego. Lecz… znacie, drodzy czytelnicy, przypowieść o oku bliźniego?
"
Nienawiść szybko przerosła się w miłość."
Ę? Sej łot?
"
Zaczęliście używać zbyt bujnych wyrazów"
Tak, urosły na trzy
piętra w górę. Bo ich nie przystrzygałem. I są za bujne. Zalecam wosk.
"różnica
pomiędzy prologiem a rozdziałem była
zbyt majestatyczna"
i kroczyła dumnie, jak na
arystokrację przystało
"..
Prolog ogólnie był wyrwaniem z kontekstu"
prolog był Prologiem. Nie
wyrwaniem. Krowa też nie była wyrwaniem. Tylko wyrwanie było wyrwaniem.
"Jak
prolog był zbyt szybki, a zarazem dość zrozumiały, pierwszy rozdział już
kompletnie jest wielkim znakiem zapytania."
Jak przyszedł popaść się na onej łączce u podnóża zamku Hogwart.
I ni chuja nie wiedział, co go tam zrzuciło z Himalajów.
"
Postacie są rodem wzięte z Harrego Pottera."
Rodem, a nawet dynastią. Wzięte. Na raz. Taki gangbang.
"
mistyczne zwierzę"
Koń rozmawiał bowiem ze
swym czterokopytnym bogiem twarzą w twarz. Miał wielki łeb. I zrozumiał. I nie
potrzebował rytuałów. Był bowiem mistykiem. Mistycznym zwierzem.
"
Możemy znaleźć także wątek o Astorii, matce Scorpiusa, a jednocześnie żony
Malfoya"
4 gramy gramatyki. Dożylnie. Gdzieśmy te żony liczby mnogiej
jednego Malfoya znaleźli? Zakopane w piwnicy, a Astoria najświeższa?
"Przy
pisaniu własnych dzieł trzeba pamiętać, że w nasze szeregi czytelników wkradają
się różne osoby"
podstępem i wyrafinowanymi technikami infiltracji i, pardon le
mot, penetracji.
"osoba,
która nigdy nie spotkała się z filmem czy książką powstałą przez panią
Rowling"
powstała ta książka przez Panią Rowling. Musiała powstać PRZEZ nią, bo spała od ściany.
powstała ta książka przez Panią Rowling. Musiała powstać PRZEZ nią, bo spała od ściany.
"zdarzyło
mi się spotkać z tym filmem"
na początku randki nie
dał mi nawet kwiatka, a potem musiałam za nas oboje zapłacić rachunek w
restauracji. Więcej się z nim nie umówiłam.
"przejścia
sposobów pisania są złe - przyzwyczajamy się do jednego charakteru pisma, a
potem nagle wszystko jest zróżnicowane o 180 stopni."
Czyli 101% funkcji informatywnej tekstu, pozostałych - null.
"nie
określiłabym za coś dobrego"
ja też bym nie określił. Nic, za nic. Bo to przekupstwo i
korupcja. Choć może za butelkę Henessy'ego, to jednak bym określił. Taką
dwunastoletnią.
"Choć
nie pozwalacie zbytnio przewrócić tego w główny motyw opowiadania "
pewnie, podpieramy jak się da. Nawet mury oporowe żeśmy
postawili, a co. Byle się ino nie przewróciło.
"należałoby
się raczej stosować do typowych ustaleń ludzkich"
nom. Bo tak ustalili, że śpią 8 godzin max. I określili nawet
kary umowne.
"W
końcu wiemy, z książki pani Rowling" ---> "na moje
usprawiedliwienie mogę wziąć tylko i wyłącznie to, iż książka pani Rowling ani
razu nie znalazła się w moich rękach. "
No to wiemy węchem najpewniej.
"Podobnie
tego oczekiwała"
wręcz bliźniaczo oczekiwała.
"dajcie
odstęp czasu pomiędzy danymi wydarzeniami."
bo jedne wydarzenia są dane, a inne są niewiadome. I te
niewiadome oznaczamy jako X, Y, A, B, C...
"nie
warto zmieniać swojego taktu opisywania, gdyż to zazwyczaj wychodzi zawsze
źle"
"zazwyczaj" mieszane z "zawsze" zazwyczaj wychodzi bokiem. A zmienianie taktu opisywania powoduje, że z tempa marszowego stukania w klawisze przechodzę powoli w nerwowe staccato
"zazwyczaj" mieszane z "zawsze" zazwyczaj wychodzi bokiem. A zmienianie taktu opisywania powoduje, że z tempa marszowego stukania w klawisze przechodzę powoli w nerwowe staccato
"miałam
nadzieję, iż nie będę musiała wszystkiego czytać kilka razy, aby odpowiednio
wszystko zinterpretować"
bo i nie trzeba. Starczy mieć zasób słownictwa Rafaello - więcej,
niż tysiąc słów.
"tym
coraz głębiej zakorzeniałam się w historię"
zakorzeniła się. A nawóz dostarczam ja tą analizą. Jeszcze
trochę, a wypuści pąki. Wiosna, panie sierżancie!
"Opisy
macie, nie literujecie czegoś na siłę, aby tylko było, słownictwo także jest
urozmaicone"
bo literowanie średnio pomaga w pisaniu. Nie widać go na
ekranie. A literowanie na siłę słów mniej pokręconych, niż
"Coyolxauhqui" to etap, który większość społeczeństwa kończy przed
jedenastymi urodzinami.
"Być
może ocena, którą dostaliście jest dla Was satysfakcjonująca albo i nie, ale
przynajmniej nie spoczniecie na laurach i będziecie się dalej doskonalić"
nawet volkanom nie udało się odnaleźć zaginionej w akcji logiki
składniowej powyższego zdania. Dalsze poszukiwania uznaje się za bezcelowe,
zespół badawczy wnosi o uznanie zaginionej za zmarłą.
Na
Jaku – 40, nad arkuszem ocen rodem (a wręcz dynastią) z Hogwartu, latał Elder, starszy
volkańskiego plemienia sarkastów. A kaban nasz rodowy pokwikiwał wesoło
buszując w pieczarkach.